29-02-2008, 16:47
Do niektorych filmow moge sie przemoc, do niektorych zas nie ... "Pasje" sobie odpuscilem, "Katyn" zobaczylem.
Wciaz jednak zastanawiam sie, jak na mocno na czlowieka oddzialywuja filmy oparte nawet posrednio na prawdziwych wydarzeniach. Wtedy dawka emocjonalna jest podwojna:
- mamy swiadomosc faktu dokonanego, ze to juz gdzies mialo miejsce, ze sie wydarzylo;
- mamy rowniez na talerzu podany fakt bezposredniej (czesciowow wyimaginowanej) stycznosci, jak to bylo, jak sie dzialo naprawde z sekundy na sekunde. Krotko mowiac: jakbysmy sami tam byli.
Podziwiam Cie, Kotencjo, ze zasnac mozesz na filmach. ;-) Ja co najmniej jedna lze uronilem na "Katyniu".
Pozdrawiam piatkowo,
Cloudes.
Wciaz jednak zastanawiam sie, jak na mocno na czlowieka oddzialywuja filmy oparte nawet posrednio na prawdziwych wydarzeniach. Wtedy dawka emocjonalna jest podwojna:
- mamy swiadomosc faktu dokonanego, ze to juz gdzies mialo miejsce, ze sie wydarzylo;
- mamy rowniez na talerzu podany fakt bezposredniej (czesciowow wyimaginowanej) stycznosci, jak to bylo, jak sie dzialo naprawde z sekundy na sekunde. Krotko mowiac: jakbysmy sami tam byli.
Podziwiam Cie, Kotencjo, ze zasnac mozesz na filmach. ;-) Ja co najmniej jedna lze uronilem na "Katyniu".
Pozdrawiam piatkowo,
Cloudes.