14-09-2007, 22:51
no więc lynch,
no więc kubrick,
no więc allen,
no więc tarantino,
no więc jarmush,
no więc almodovar,
no więc kusturica.
a najlepsze? hm, ciężko, ale na pewno:
pulp fiction (zed's dead baby, zed's dead..),
lost in translation,
stealing beauty (jeremy, ach jeremy...),
meet joe black (brad, my love.. + anthony h.),
magnolia (though cruise is a loser),
eyes wide shut (cruise still a loser),
billy eliot (f8ckin' genious!)
hable con ella (płaczę przy "cucurrucu")
oczywiście lot,
nawet rejs, oczywiście (tak, obejrzałam. w całości.)
edward scissorhands (no co, Johnny...)
a z takich powiedzmy sobie życiowych to chyba jeszcze Reality Bites
(przed)ostatnio zdecydowanie:
the science of sleep,
paris, je t'aime,
labirynt Fauna
grindhouse: DEATH PROOF (gdy kobiety rządzą światem..)
Dużo na pewno zapomniałam, wiec temat z mojej strony otwarty.
no więc kubrick,
no więc allen,
no więc tarantino,
no więc jarmush,
no więc almodovar,
no więc kusturica.
a najlepsze? hm, ciężko, ale na pewno:
pulp fiction (zed's dead baby, zed's dead..),
lost in translation,
stealing beauty (jeremy, ach jeremy...),
meet joe black (brad, my love.. + anthony h.),
magnolia (though cruise is a loser),
eyes wide shut (cruise still a loser),
billy eliot (f8ckin' genious!)
hable con ella (płaczę przy "cucurrucu")
oczywiście lot,
nawet rejs, oczywiście (tak, obejrzałam. w całości.)
edward scissorhands (no co, Johnny...)
a z takich powiedzmy sobie życiowych to chyba jeszcze Reality Bites
(przed)ostatnio zdecydowanie:
the science of sleep,
paris, je t'aime,
labirynt Fauna
grindhouse: DEATH PROOF (gdy kobiety rządzą światem..)
Dużo na pewno zapomniałam, wiec temat z mojej strony otwarty.