jeszcze jeden
2 puszki mleka skondensowanego nieslodzonego
3 lychy cukru pudru
4 galaretki ( ja mialam szafirowa, niebieska, brylantowa i bursztynowa, dlatego fajne kolory byly)
owoce (ja daje z puszki jakas mieszanke)
kazda galaretke rozrabiamy w szklance goracej wody. osobno.
mleko dzielimy na 3 rowne porcje, do kazdej dodajemy lyzke cukru pudru.
jak galaretki wystygna, ale nie zastygna, miksujemy mleczko az powstanie pianka, szybciutko sie to robi, dolewamy galaretkie, miksujemy do wymieszania na wolniejszych obrotach i wylewamy do formy. acha, forma duza kwadratowa, chyba ze ktos ma gigantyczna tortownice. potem nastepna porcja mleka + galaretka no i z trzecia tak samo. kazda warstwe wstawic trzeba na chwilke do lodowki zeby stezala, generalnie trwa to tyle co miksowanie. mozna sobie ewentualnie wyjsc na papierosa Very
no i na gore daje owoce i zalewam galaretka. to juz wiadomo, ze musi byc prawie stezala i tez mniej wody niz w przepisie.
teraz napisze o foremce. ja nie mam takiej wielgachnej okraglej, teraz juz takich w sklepach nie ma. no i na taka stanbdard to sie nie bardzo miesci, tz galaretka z owocami juz nie ma miejsca, a szkoda, bo ladnie wykancza i daje smaczek fajny. wiec robie z 1,5 puszki mleka, bo zalezy mi na tortownicy dlatego, ze sie odpina bok i fajnie sie to kroi i wyglada. mozna w prostokatnej duzej, ale ciezko wyciagnac, bo ciasto jest takie ptasiomleckzowe wlasnie
jest fajne, lekkie i ciekawie wyglada
mam nadzieje, ze jasno napisalam kurka....
i foto, zeby smaka narobic